~Figter~ pisze:
byłem tam raz i mi wystarczy. Do obsługi nic nie mam, do cen tez, do grajka też nie bo w miarę spożycia fady przestały mi szkodzić, a co do treści muzycznej się nie odnoszę gdyż są gusta i guściki - ludzie cały czas na parkiecie więc chyba grajek target znajduje.
Jedno co mi się nie spodobało... to kilkuosobowa grupa szczeniaków, z których jeden ostro zdropszony i powyginany jakby go z procy nakarmili podbił do mnie i oznajmił mi, że moja kobieta (która chwilę wcześniej przyjechała do Nas do lokalu i zaczęła prawie od wejścia swój żywiołowy taniec zwracając na siebie uwagę tej hołoty niestety) jest Jego i żebym się tak na Nią nie patrzył bo będę miał problem. Zareagowałem na to śmiechem i olałem typa traktując to jako specyficzne ćpuńskie poczucie humoru ale gdy szczeniak zaczął na parkiecie trochę świrować wpadając na mnie i krzywo się patrząc musiało się to prędzej czy później skończyć pacyfikacją grupki dmuchawcorosłych pudzianów i przeszkoleniem w zbieraniu malin w krzaczorach nieopodal lokalu. Całą akcją podpadłem jeszcze wraz z kumplami Naszym kobitkom, poobijałem sobie łapy i tym optymistycznym akcentem zakończyłem przygodę z tym "klubem"
Tak więc co do selekcji - pierwszoplanowy problem. Druga sprawa to pozwolenie obsługi na bieganie dresiarskich łajz niepełnoletnich albo ledwo co po 18stce po knajpie... do tego naćpanych na potęgę (nie wiem któremu z Was sprawia radość obserwacja powyginanych jak na obrazach Dali mord ale mnie na pewno nie).
Tydzień później znajomy z ekipą wybrał się tam i oczywiście gdyby nie liczebność Jego grupy ponownie byłaby zadyma... lecz tym razem szczeniaki uznały, że 2 obcych na każdego z nich to za dużo... nawet dla wszechmogących...
Pozdrawiam i odradzam ten "lokal"... chyba, że ktoś jest fanem MMA (dla niewtajemniczonych - Mieszane Sztuki Walki) i MML (Małoletnie Mieszane Lachonarium)
Chłopie Ty powinieneś zacząć książki pisać ; ]